We dwójkę raźniej
Przed
Stan wyjściowy nie był zbyt optymistyczny. Bloczki fundamentowe, na których leżały cztery zakotwiczone legary. Do tego cztery słupy narożne i zamontowane kilka okuć. No cóż, od czegoś trzeba zacząć. Na szczęście ten stan wkrótce ulegnie radykalnej zmianie. Zbliżał sie długi weekend, a ja miałem asa w rękawie - mój przyjaciel z czasów dzieciństwa Łukasz Kufliński postanowił podarować mi swój długi weekend i razem posunąć do przodu budowę.
Czas do pracy
Prace rozpoczęliśmy od przygotowania słupów. Heblowanie i malowanie zajęło sporo czasu, ale już wkrótce mieliśmy materiał do dalszych prac. W ocenie pomagała nam dziedziczka rodu Mrugalskich - Ola (13 miesięcy).
Pomalowane słupy nabrały szacownego odcienia.
W ustawianiu słupów nieocenioną pomocą okazały się podpory teleskopowe, zakupione trochę przypakowo w jakimś markecie. Dzięki możliwości płynnej regulacji, podparcie słupów z czterech stron okazywało się niezwykle przydatne przy ustawianiu pionu.
W trakcie prac motywację do dalszych wysiłków zapewniało dostarczone przez Anię espresso. Dziękujemy!
Po zamontowaniu i wypionowaniu słupów przyszła kolej na montaż murłaty. Być może nie jest to dobre określenie, ale mam na myśli górną poziomą belkę, na której zostaną zamontowane prowadnice, na których to opierać się będą wózki utrzymujące dach. Domyślam się, że normalna terminologia budowlana nie do końca obejmuje przypadki ruchomych dachów. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności i to, że jest to pierwszy budynek, który stawiam, moim zdaniem wyszło całkiem prosto.
Po
Na koniec trzeciego dnia udało nam się ukończyć konstrukcję nośną całego obserwatorium! To niesamowite, ile dało radę zrobić w ciągu zaledwie trzech dni. Łukaszu, wielkie dzięki za nieocenioną pomoc!