Raport z wyprawy na zaćmienie - USA'2024
Mam fantastyczną pracę. Przez większość czasu pracujemy zdalnie, ale raz albo dwa w roku spotykamy się na żywo. Tym razem miejscem spotkania miał być Nowy York. Ktoś rzucił pomysł - a może przesuniemy spotkanie o parę dni i załapiemy się na zaćmienie? Szefa też mam fajnego.
Wyprawa na zaćmienie to logistyczny koszmar. Memy o tym, że można sprawdzić trasę zaćmienia przez sprawdzenie, gdzie hotele i airbnb są w pełni zabookwane są prawdziwe. Wiele miesięcy przed samym wydarzeniem musieliśmy zdecydować się na miejsce. Wybraliśmy Albany w stanie Nowy York na naszą bazę wypadową i zarezerwowaliśmy autokar. Niestety, firma domagała się, żeby określić trasę podróży na 72h przed wyruszeniem. Przy sporych chmurach przez większość USA i pogarszających sie prognozach kosztowało to nas sporo nerwów.
Dojazd na miejsce zajął nam nieco ponad 2h. Wybraliśmy mało urokliwe, ale bezpieczne miejsce - parking przed Walmartem. Dostęp do ubikacji, żarcia, picia, krzesełek i całego mnóstwa różnych sprzętów. Rano mieliśmy czyste niebo, ale do 14:30 naszło sporo cirrusów, cirrocumulusów i innego cholerstwa na dużym pułapie. Z zalet, to takie zachmurzenie wygląda na prognozach przerażająco - cloud cover 100% brzmi jak wyrok - ale w praktyce można obserwować - wszystkie zjawiska były widoczne. Z wad wiadomo - kontrast do bani, znikają detale, nie da się sensownie ustawić ostrości, wokół jasnych obiektów tworzy się halo. Ale cóż, już było za późno na zmianę miejscówki, a do tego przejechanie nawet 200km nic nie gwarantowało, bo przez cały kontynent przetaczał się ogromny front.
Miałem ze sobą mojego sprawdzonego Canona 10x42L (do którego cudem udało się zrobić filtr ze skrawków folii, które zostały po poprzednim zaćmieniu), lornetkę Delta Optical 15x70 pożyczoną od @krzysiekmamnaimie (dzięki!) i lustrzankę Canona z obiektywem 270mm.
Na tarczy były dwie grupy plam. Bardzo użyteczna sprawa do ustawiania ostrości.
Wraz ze zbliżaniem się co fazy całkowitej (C2), ptaki zaczęły wariować - latać w kółko i skrzeczeć. Do tego półmrok i jasny horyzont. I w końcu jest! Tarcza księżyca dotyka drugiego brzegu tarczy słonecznej, drugi kontakt i zaczyna się faza całkowita. Tego nie da się opisać słowami. Na parkingu pełno ludzi, ktoś krzyczy, ktoś spiewa, znad niektórych teleskopów lecą przekleństwa. Paru idiotów gada przez telefon. Widać koronę i protuberancje. Protubery są widoczne gołym okiem, użycie lornetki powoduje opad szczęki. Sprzęt na szczęście zadziałał prawidłowo i Canon trzaska plan zdjęciowy, a ja podziwiam spektakt na żywo. Tym razem jest wyjątkowo długo - 3 min i 23 sekundy. Poprzednie zaćmienia miały 1m40s i 2m29s.
Oczywiście całość trwa zdecydowanie za krótko. Jeszcze tylko godzinka z hakiem na fazę pomiędzy trzecim i czwartym kontaktem i koniec. Na pocieszenie zostało mnóstwo nieostrych zdjęć, wspomnienia i spora grupa inżynierów, którzy nagle zaczęli się interesować astronomią.
Wiele rzeczy poszło nie tak, jak powinno, ale nie narzekam. Z nerwów ustawiłem tracker kompletnie źle. Niby banalna sprawa, ale zrobienie alignmentu w dzień robi się kompasem. Do tego poprzednie zaćmienie robiłem an półkuli południowej. Więc tracker w sumie bardziej przeszkadzał niż pomagał i co kilka minut musiałem korygować kadrowanie. Ale mogło być gorzej, dużo gorzej. Kumpel miał ze sobą zrobotyzwoany teleskop Vaonis Vespera. Generalnie bardzo dobry sprzęt, ale to chyba pierwsze duże zaćmienie od czasu wydania tego teleskopu. Tuż przed fazą całkowitą kumpel zdjął filtr, a teleskop zamiast robić foty, przeszedł w safe mode i zamknął się. Ma zdjęcia, ale tylko z fazy częściowej… Wiele osób miało pecha z pogodą. Wybrali Texas, który statystycznie ma najlepszą pogodę. Niestety, to są decyzje, które podejmuje się wiele miesięcy, czasem lata wcześniej.
Powrót zajął ponad 6h. Poza kierowcą, nikt nie narzekał. Udało się jeszcze jedno, moje trzecie już zaćmienie. Sporo ludzi gadało o następnym. Pora na rozpoczęcia planowania wyprawy do Hiszpanii w 2026.
Więcej zdjęć w galerii na platformie flickr: https://www.flickr.com/photos/tomekmrugalski/albums/72177720316289041/.